Nieważne co słyszeliście o tym mieście. Nieważne jakie podniecające, ekscytujące, tajemnicze, straszne i strasznie wesołe historie opowiedzieli wam o nim ci, którzy tam byli. Pattayi nie da się opisać. Trzeba ją zobaczyć na własne oczy. Tylko wtedy można zrozumieć ten nieuchwytny czar, który sprawia, że pobyt tam w świadomości człowieka zrównuje się z pobytem w najbardziej chaotycznym… raju. Pattaya to bezustanny ruch. W wodzie, na plaży, na tłocznych uliczkach, w klubach i hotelach, na stadionach muay thai. Wystarczy na chwile zamknąć oczy, żeby otworzywszy je zastać zupełnie zmienioną rzeczywistość. Pattaya to miasto zmysłów, miasto rozkoszy, miasto grzechu. Ale też miasto z charakterem, miasto mnichów i kontemplacji. Ścieżka piekielnych rozkoszy, czy niebiańskich doznać? Każdy wybiera sam.
Lokalizacja: nad Morzem Południowochińskim
Pattaya to najpopularniejszy kurort w Tajlandii. Znajduje się on na wybrzeżu Zatoki Tajlandzkiej, która stanowi część Morza Południowochińskiego. Pattaya jest oddalona o około 100 kilometrów od Bangkoku. Najbliższym lotniskiem jest Port Lotniczy Suvarnabhumi, z którym miasto jest połączone linią kursujących regularnie autobusów. Podróż w jedną stronę to około półtorej godziny. Po samej Pattayi najlepiej jest poruszać się na piechotę, rykszą lub tuk tukiem. Popularną metodą transportu jest również taksówka. W mieście znajduje się ważny węzeł kolejowy.
Kultura: pod znakiem smoka
Jeśli na ulicach Pattayi panuje ścisk większy niż zwykle, a w onirycznej atmosferze niesamowitych dźwięków nad głowami ludzi unoszą się wąsate smoki, to znaczy, że chińska społeczność świętuje akurat swój nowy rok. Pattaya jest bowiem miastem multikulturowym, otwartym na wszelkie odmienności i obcości. Jest też miastem barw, szczególnie podczas Loi Krathong, festiwalu księżycowego święta, podczas którego wodą, w której odbija się rozświetlone sztucznymi ogniami niebo, spławia się koszyki z kwiatami i chlebem, co ma zapewnić przychylność rzecznych bóstw. W tym szalonym mieście można odnaleźć chwilę wytchnienia głównie w świątyniach, chociaż wizyta w Świątyni Prawdy Wang Boran również dostarczy niesamowitych wrażeń – ta niezwykła budowla wznosi się aż na 205 metrów!
Czas wolny: przekroczyć siebie
Pattaya to miasto przekraczania granic. Transgresja dotyczy tu płci, zarówno biologicznej, jak i kulturowej, ale też kuchni i innych aspektów codziennego życia. W Europie nie mamy przecież zbyt wielu okazji delektowania się prażonymi insektami? W wolnej chwili warto wybrać się do Boyztown, gdzie znajdują się największe gejowskie kluby, i gdzie można dobrze poznać znaczenie słowa katoey. Pattaya to rajskie miasto grzechu. Krótko mówiąc – warto przygotować się na niezapomniane wakacje!